SERIA/CYKL: Zosia z ulicy Kociej stanowią >>
| [Pokaż pozycje serii] | |
Tom 1 "Cześć! Mam na imię Zosia. Okropnie, prawda? Jeśli chodzi o nazwisko, to też mogłoby być lepiej. Wierzbowska brzmi nieźle, ale jest na W. Każdy uczeń na świecie wam to powie, że nie ma gorszej rzeczy, niż wylądować na początku albo na końcu listy. Ale dosyć tego! Nie jestem przecież jakąś okropną pesymistką. Specjalnie zaczęłam od najgorszych rzeczy, żeby jak najszybciej mieć je za sobą. No, może jeszcze powinnam wspomnieć o mojej młodszej siostrze Mani. Całkowita porażka! Choć muszę przyznać, że to dzięki Mani ruszyła lawina niecodziennych wypadków w naszej rodzinie. A może to przez psią kupę...? W każdym razie właśnie dlatego, pisząc te słowa, siedzę na jabłoni rosnącej w ogrodzie naszego nowego domu przy ulicy Kociej 5". "Zosia z ulicy Kociej" to przezabawna seria o perypetiach rezolutnej Zosi i jej zwariowanej rodzinki. W pierwszej części sporo niespodzianek: konkurs na Pajęczą Twarz Roku, trup na schodach, taniec z pralkami, a nawet spotkanie z pewnym Bezskorupciastym! | |
Tom 2 Zosia z ulicy Kociej na tropie |
"Witajcie! To znowu ja, Zosia z ulicy Kociej. Siedzę sobie jak zwykle na moim ulubionym drzewie, w naszym ogrodzie, w którym powoli czuć już nadchodzącą jesień. Nawet nieźle to wygląda - te żółknące liście i trawy... No i kilka rumianych jabłek, dyndających mi nad głową. Nadejście jesieni zapowiadałoby się całkiem miło, gdyby nie nowy rok szkolny, który właśnie o tej porze spada na ludzi jak grom z jasnego nieba. Niby wiadomo, że rozpoczęcie (lub też zapadnięcie) ZM-ROKU szkolnego musi nadejść nieuchronnie, ale mimo wszystko jest to jednak szok. Przynajmniej dla mnie. Szkoda długich wieczorów i poranków, picia kakao i gapienia się w okno, i słuchania świerszczy na tarasie, i liczenia gwiazd. Teraz życie ogranicza się do szkoły i domu. No, dobra... Wiem, że trochę przesadzam, ale mam prawo..." "Zosia z ulicy Kociej" to przezabawna seria o perypetiach rezolutnej Zosi i jej zwariowanej rodzinki. W drugiej części kolejne niespodzianki: spotkanie z Mroczną Pampirą, HA-KUNA MATATA na dachu, a nawet integracja na NATURALNYM gruncie! | |
Tom 3 Zosia z ulicy Kociej na wakacjach |
"Cześć! To ja, Zosia z ulicy Kociej. Mam nadzieję, że trochę się za mną stęskniliście. Ja jestem nieco stęskniona - za wami oczywiście i jeszcze za pisaniem, i siedzeniem na jabłoni. Tak to bywa, gdy człowiek zbyt długo choruje i każą mu leżeć w łóżku. Właśnie rozpoczęły się wakacje... Wysoka gorączka i wysoka NIEŻYWOŚĆ (to słówko wymyślone przez moją siostrę) zatrzymały nas w domu. Nawet ogród wydawał się zamorską krainą, gdy leżałyśmy w naszych łóżkach. I wiało nudą tak, że aż robiły się od tego przeciągi. Przenudne przeciągi. Żadnego towarzystwa, bo nikt nie przyjdzie w odwiedziny do zadżumionych. No, przesadzam. Ospa to nie dżuma, ale też jest zakaźna. I to jeszcze jak!" "Zosia z ulicy Kociej" to przezabawna seria o perypetiach rezolutnej Zosi i jej zwariowanej rodzinki. W trzeciej części kolejna niespodzianka: WIECZNA choroba, przez którą upragnione wakacje staną pod znakiem zapytania. Na szczęście uratuje je NCIŚ MALINOWY i dzięki temu możliwe będą: nocleg przy Gęsiej Street, spotkanie z Arusiem i Karolem Czwartym, a nawet wyjazd do Uroczyska Rusałek! | |
Tom 9 Zosia z ulicy Kociej w ciekawych czasach |
Cześć! To znowu ja - Zosia z ulicy Kociej. Nie ukrywam, że częściej niż po tajny zeszyt sięgam teraz po telefon komórkowy, w którym można znaleźć ciekawe esemesy... Na drugim miejscu jest nasze klasowe forum "Dziewczyny z VIB". Tak, tak! Już z szóstej! I dopiero na NAJSZARSZYM końcu - jak mówi Mania - znajduje się mój poczciwy zeszyt. Pewnie jesteście ciekawi, co u mnie słychać... Kiedy powiem wam, że jest dokładnie tak, jak powinno być po wakacjach - od razu domyślicie się, w czym rzecz! | |
Tom 12 Cześć, jak się macie? Przyznam się, że ja nie najlepiej. Gdzieś na horyzoncie majaczy koniec wakacji, ale w praktyce - ta upragniona chwila oddala się z każdym dniem! Nie. Nie jestem chora! I wcale nie narzekam na wakacje. Każdy człowiek je lubi. Jednak najwyraźniej zabrakło mi zapału i apetytu na przygodę - dokładnie tak ujęła to mama - gdy zupełnie znienacka gruchnęła wiadomość o planowanym wyjeździe... |
|